piątek, 7 sierpnia 2015

5 foto-wpadek, których zdecydowanie unikać | część 1


Tego typu wpadki zalicza czasem każdy z nas. Kiedy wspominam moje początki z fotografią uświadamiam sobie, że sama nie stosowałam się do wszystkich podstawowych informacji. Wynikało to przede wszystkim z braku wiedzy i doświadczenia, lecz o ile to drugie przyszło z czasem, o tyle pierwsze wynikało trochę z mojego lenistwa, trochę z niedowierzania... Bo po co teoria w fotografii? A no właśnie - nikt mi nie powiedział, że warto się trochę dowiedzieć zanim wcisnę spust migawki.

Warto też wspomnieć, że sama nie jestem nieomylna i wciąż popełniam błędy... nawet te zawarte w tym poście. ;)



#1 Rano, w południe, wieczorem, w domu, w pochmurny czy bezchmurny dzień - bez różnicy! Okej, różnica jest taka, że rano i wieczorem są piękne wschody/zachody, które można uwiecznić na zdjęciach, w przeciwieństwie do godzin południowych. Jak są chmury to jest trochę ciemniej, więc lepiej jak jest słońce, wtedy zdjęcia wychodzą weselsze jakieś, nie?

Zdjęcie po lewej zrobione pod koniec września na DG Fall. Pogoda nas nie rozpieszczała i troszkę padało. Rozkoszny portret Lilou powstał natomiast podczas jednego z mroźnych, styczniowych spacerów. Zero słońca i chmury narzucające zimne barwy. Wygląda na to, że słońce nie jest tak niezbędne, jak Wam się wydaje!

 

Jak jest naprawdę? Pogoda zdecydowanie wpływa na zdjęcia. Jednak wbrew pozorom bezchmurne niebo nie daje nam najlepszych okoliczności do fotografii zwierząt, czy ludzi. Słońce pada wtedy bezpośrednio na obiekt i wzmacnia kontrast. W efekcie niedoświetlone miejsca są czarne, a prześwietlone biją po oczach nieskazitelną bielą. O wiele lepiej przenieść się do cienia - tam światło nie jest dla modela tak brutalne. Wtedy jednak warto zadbać o to, by oświetlone fragmenty tła nie były za jasne. Oczywiście nie dajmy się zwariować - wszystko zależy od okoliczności. Zdarza się, że dany model lepiej będzie wyglądał w słońcu, niż cieniu.

Pora dnia także istotnie wpływa głównie na kolorystykę zdjęć. Mówi się o tak zwanych złotych godzinach, to znaczy czas po wschodzie i przed zachodem słońca (co ciekawe, golden hour nie trwa godzinę, a nieco dłużej), kiedy światło pada w specyficzny sposób i nadaje charakterystycznej złotej kolorystyki. To idealny okres do uchwycenia tajemniczych lub promieniejących zdjęć pełnych ciepła. Niezastąpieni internauci stworzyli nawet kalkulator do wyznaczania złotej godziny w danej szerokości geograficznej. Dzięki temu wiecie kiedy wyjść na zdjęcia! Program znajdziecie na golden-hour.com.

 

Jeśli wschody i zachody są idealne na zdjęcia, tak zdecydowanie należy omijać okolice godziny 12:00. Słońce wtedy jest najostrzejsze, kontrast na zdjęciach największy, tworzą się przypadkowe cienie, co jest szczególnie uciążliwe przy portretach. Każdy fotograf w południe zaszywa się w zaciszu własnego studia i przegląda zdjęcia z porannego wschodu. Naprawdę!

Na zdjęciu poniżej widać sporo ostrych cieni, niedoświetlone, jak i zdecydowanie zbyt naświetlone fragmenty i brzydkie refleksy. Tworzy to spory kontrast. Zdjęcie wykonane w sierpniu o 13:00.


#2 Pies po lewej albo pies po prawej. Ewentualnie na środku. Na co komu złoty podział, czy tam trójpodział? Jedną z podstawowych zasad fotografii jest tak zwany złoty podział kadru, to znaczy wyznaczenie czterech punktów i czterech linii, które najmocniej przyciągają uwagę odbiorcy tworząc swego rodzaju harmonię. Nie jest to zauważalne na pierwszy rzut oka, jednak gdyby zestawić ze sobą zdjęcie mniej i bardziej poprawne łatwo zauważyć które z nich jest po prostu "jakoś tak bardziej uporządkowane". Cały myk polega na tym, by najważniejszy element umieścić w mocnym punkcie lub wzdłuż mocnej linii.


Oczywiście zasadę tę można naginać i modyfikować, o ile na pierwszy rzut oka widać, że taki zabieg zrobiony został z głową.

Siatka złotego podziału wyznacza nam także linię horyzontu w przypadku gdy fotografujemy jakiś krajobraz lub większy teren. Nigdy bowiem nie dzieli się kadru horyzontem na pół. Nie i już. Bo nieharmonijnie. I "jakoś tak nie teges" :)

#3 Moje zdjęcia są trochę żółte, a biały nie jest biały, ale ten aparat już tak ma. A nieprawda, bo to sobie można ustawić. :) Odpowiednio ustawiony balans bieli sprawia, że biały staje się biały bez niebieskiej, pomarańczowej czy zielonej dominanty.

Taki balans bieli ustawiam podczas każdej sesji lub po każdej zmianie miejsca podczas sesji. Korzystam z opcji manualnego ustawienia WB gdzie wybieram punkt pomiaru - jakiś biały fragment kadru - i aparat sam dobiera ustawienia. Dzięki temu białe pozostaje białe nawet w pomarańczowym świetle taniej żarówki. Warto pamiętać, by potem ten balans ustawić podczas kolejnej sesji. Inaczej pozostaną nam poprzednie ustawienia nieadekwatne do nowych warunków.


Czasem korzystam też z opcji automatycznego ustawiania WB, lecz zdarza się, że sprzęt trochę nawali i widzę, że kolory nie są takie jak w rzeczywistości. Wtedy fatyguję się do menu i ustawiam balans ręcznie. W ostateczności koryguję niedociągnięcia w programie do edycji zdjęć, jednak... wyjątkowo nie lubię tego robić.

#4 "Fotografia studyjna na tle koca" to kolejny zabawny nurt, który nasilił się jakiś czas temu i całe szczęście nieco ucichł. Ciężko mi to opisać, bo sama nie jestem specem w tego typu fotografii i moje studyjno-podobne zdjęcia nazywam raczej pseudo-studyjnymi. Jednak chcąc robić nawet podobne foty warto zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt.

Posiadam trzy tła na tulejce (białe, czarne i czerwone), kilka różnokolorowych brystoli do fotografii produktów, namiot do fotografii bezcieniowej mniejszych towarów z różnymi tłami (biały, czarny, czerwony, niebieski), dwie lampy na statywach (okej, już jedna, bo z drugą postanowiła rozprawić się Fibi tłukąc ją w drobny mak), a i tak nie jest to wszystko, co byłoby mi potrzebne do prawdziwej fotografii. Wystarcza mi to jednak do fotografii produktów do recenzji przy odpowiedniej postprodukcji i czasem do fotografii Fibi.




Rozumiem chęć zrobienia zdjęcia na jednolitym tle, jednak warto lepiej przemyśleć kadr i zastanowić się czy niewyprasowany koc (gdzie widać, że to niewyprasowany koc) to na pewno profesjonalne zagranie czy amatorski akt desperacji.

#5 Fotografia za pomocą trybu automatycznego to moim zdaniem poważna wpadka popełniana przez amatorów. 'Cykając fotki na automacie' nie wykorzystuję w pełni możliwości aparatu. Sprzęt dobiera ustawienia sam, ja wciskam tylko spust migawki. Omija mnie cała frajda dostosowywania parametrów do zastanych warunków, a w efekcie to nie ja jestem "photography", tylko mój aparat.

Warto poświęcić chwilę i zapoznać się z tajemniczym M na pokrętle na korpusie. Co tam się kryje? Ustawienia przysłony, migawki, ISO, ekspozycji, balansu bieli - zrozumienie tych zagadnień pozwoli Wam w pełni korzystać z oferty Waszego sprzętu i mieć większy wpływ na zdjęcie, a wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne! :)

W ramach ciekawostki, to samo zdjęcie zrobione przez mój aparat i przeze mnie. Z niewiadomych przyczyn aparat zakwalifikował kadr do naświetlenia lampą błyskową. No nie wiem, jakoś dla mnie za ciemno nie było... ;)

Zdjęcie robione w cieniu około 18. Sprzęt a57 + 50mm f/1.8. Zdjęcie po lewej: f/2.2, 1/200s, ISO100. Zdjęcie po prawej: f/4.0, 1/80s, ISO100, z lampą. Obydwa bez obróbki.

 


Z pewnością możecie oczekiwać kolejnej części, bo fotogrzeszków jest mnóstwo :) Mam nadzieję, że cokolwiek wynieśliście z tego posta i po cichu naprawicie swoje błędy!