Musisz to mieć! Patrz jakie super! Potrzebujesz tego! Nikt inny tego nie ma, a Ty będziesz! Kup to! Zobazobazoba! Dodaj chociaż do zakładek! Zastanów się! Nie odpuszczaj! A zobacz co przyniósł kurier! Ale co z tego, że do tej pory uważałaś to za zbędny gadżet? No weź, dodaj do koszyka!
To już nie haul. To troll siedzący na ramieniu, troll, który sam klika za mnie to nieszczęsne "dodaj do koszyka"! Przyznaję, trochę urodzinowy i wakacyjny, więc okazje były! Którym produktom uległam? :)
AKCESORIA SPACEROWE
Smycz z miękkiej taśmy zrobiłyśmy do kompletu dla szelek i amortyzatora. jest skonstruowana tak, ze pasuje do dwóch wymiennych rączek, ale można ją też podpiąć do paska. Lekka, miękka, łatwo się zwija i chowa w saszetce, nie widać na niej zabrudzeń. Idealna.
Do tego jest jeszcze nasza pierwsza bawełniana obroża handmade, zrobiona tylko dlatego, że kiedy weszłam do pasmanterii, o razu zakochałam się we wzorku! Taki jakiś... polski i pasujący do westika. Co z tego, że jasny. Był po prostu genialny!
Dostałyśmy też do testów obrożę od KudłatyArt, której recenzję możecie poczytać tutaj. To nasza pierwsza obroża handmade, która nie wyszła spod naszej maszyny. W między czasie powstała też smycz do tutoriala DIY, która to jednak służy tylko do leżenia w pudle ze spacerowymi akcesoriami.
Przez pół czerwca robiłyśmy też przymiarki do nowego kagańca. Potwornie spodobał mi się kaganiec Baskerville, choć nie było łatwo wstrzelić się z rozmiarem. Wahałam się, dopóki nie trafiłam na ofertę nowego kagańca w cenie niecałych 30zł z przesyłką. Dla porównania, w zooplusie (już w promocji) zapłaciłabym 15zł więcej (łowca okazji mode on).
ZABAWKI
Pod koniec maja przyszła do nas paczka od Toys4Dogs z najszczęśliwszą piłką świata, czyli Planet Dog Orbee-Tuff Nooks. Mogę Wam zdradzić, że już niebawem będziecie mogli o niej poczytać na blogu. A jeśli chcecie ją pomacać - wybierzcie się z nami na spacer!
Uległam też zachwalanej przez wielu żelkowej śwince - Kong Jels, która urzekła mnie wyglądem, a kiedy już dotarła do domu, także piszczałką. Jest cudowna! Choć Fibi na jej punkcie nie oszalała... Oszalałam ja! Zdecydowanie wlicza się do grona TOP10 moich (nie psa) ulubionych zabawek :) Zapłaciłam za nią 19zł i trafiłam na darmową wysyłkę. Miodzio!
W TK Maxx upolowałyśmy też szopa... Szopa z dwoma piszczałkami, szopa-gigantyczną-kieszonkę. Szopa-zwłoki. Był zbyt uroczy, żeby mu odpuścić, a Fibi miała niebawem urodziny...
W TK Maxx upolowałyśmy też szopa... Szopa z dwoma piszczałkami, szopa-gigantyczną-kieszonkę. Szopa-zwłoki. Był zbyt uroczy, żeby mu odpuścić, a Fibi miała niebawem urodziny...
Do tego doszło kilka zabawek z Psiej Paki!
PSIA PAKA
Na urodziny Fibi postanowiłam zakupić wielką niewiadomą: Psią Pakę w wersji Deluxe. Temu prezentowi poświęciłam osobny post, który możecie przeczytać tutaj. W skrócie, w Pace znalazłyśmy szampon i odżywkę Nootie (obłęd!), butelkę Trixie (taką już miałyśmy), szarpak Rauki (prezent od PP) i Konga Snubba Wubba (jedna z pierwszych zabawek Fibi z 2009r!)
KLATKA 76x54x61h cm
Zdobywanie tej klatki było naznaczone stresem gorszym niż przed maturą. I jeszcze ta adrenalina! Ale była potrzebna, więc trzeba było pokonać wszelkie przeszkody, wytrzymać ten stresik i wykazać się odwagą prawdziwego łowcy okazji. No i jest - klatka nowa, w idealnym stanie (poza paroma wygiętymi prętami, które łatwo sobie wyprostowałam). Nie powiem, że to MidWest, ani Petainer, to taki równie dobry NoName, który zamiast 250 kosztował 75zł plus przesyłka. No łowca okazji!
Klatka została przez nas wyposażona w różową (pinkpoweeeer!) antypoślizgową matę, co by piesek nie latał na zakrętach w aucie i nie bał się wchodzić do środka, jak nie ma kocyka na którym można by stanąć. Do tego dwa zielone polary, które niby kosztowały wcześniej 40zł każdy, a ja kupiłam je po 10zł (mówiłam już, że jestem łowcą okazji?) nie zahaczając o żaden lumpeks :P Plus oczywiście podusia i kocyk ze starego legowiska!
HENDMEJDOWO
Żeby zrobić obrożę, trzeba mieć z czego ją zrobić. I tak właśnie w maju przyjechały do mnie paczki z akcesoriami do wyrobu handmade dupereli. Paczki znacznie większe od innych paczek, bo zawierały kilkanaście metrów taśm i duża garść okuć. W czerwcu odkryłam pasmanterię, w której znalazłam pełno przepięknych, bawełnianych tkanin (widocznych na zdjęciu z początku posta)... I też się w nie uzbroiłam. Wszystko po to, by miesiąc później rozkręcić handmade biznes - już teraz możecie zamawiać obróżki potejtowego wyrobu :)
Pod koniec maja i w czerwcu udało nam się zająć jakieś miejsca w dwóch konkursach. Pierwszy z nich był u Heart Chakra, gdzie zdobyłyśmy przypinkę od pik-pik.pl. Muszę pogratulować pikpikowemu człowiekowi cierpliwości! Moje wybrzydzanie, "a może jednak" i "a może by tak", a potem "a dałoby się" i jeszcze "a co by było gdyby" nawet mnie wyprowadziłoby z równowagi. Współpraca jednak zakończyła się bardzo owocnie i dotarła do nas spersonalizowana przypinka Best of the Best z miniaturą Fibi!
Drugi konkurs, w którym coś wygrałyśmy odbył się na fanpejdżu firmy Hurtta. Zgarnęłyśmy gadżet idealny na lato - kamizelkę chłodzącą w nowej kolorystyce na rok 2015! W paczce, która przyszła szybciej niż niejedna z Polski znalazłyśmy też smycz - wygodną, odblaskową, ale zbyt cienką dla przygrubego Potejta.
INNE
Na zawodach DCDC we Wrocławiu kupiłyśmy sobie dysk DOG GAMES z nadzieją, że Fibi nie jest już taka delikatna w pysku jak kiedyś i że zaczniemy szarpać się czymś innym niż dog-o-soarowy naleśnik. Parę razy się nim szarpnęłyśmy, pies dał radę, jest nadzieja, ale póki co dekielek robi za miskę. :)
Bidon z Decathlonu urzekł mnie designem i kolorem (chociaż był jeszcze różowy (pinkpoweeeeer!) i niebieski). Mimo że jest prosty, to nie jest toporny jak większość butelko-bidonów, można go przyczepić do plecaka, i był po prostu tani, kosztował 8,50zł. No i ładny, mówiłam?
Dwie buteleczki z Rossmanna skradły moje serce poręcznością, kolorem (pinkopoweeeeer!) i jeszcze raz poręcznością. Do tej pory nie mogłyśmy wziąć pasztetu na spacer. Teraz bierzemy i pasztet, i jogurt, i czego dusza zapragnie.
Dwie buteleczki z Rossmanna skradły moje serce poręcznością, kolorem (pinkopoweeeeer!) i jeszcze raz poręcznością. Do tej pory nie mogłyśmy wziąć pasztetu na spacer. Teraz bierzemy i pasztet, i jogurt, i czego dusza zapragnie.
Tak, wiem, sporo rzeczy kupuję "bo ładne", ale trzeba też przyznać, że działam według jednej, bardzo ważnej ekonomicznej zasady: ma być tanio! I jeszcze ładnie, i praktycznie.Dlatego strasznie działają na mnie hasła taniej!, promocja!, darmowa wysyłka! i tym podobne. Ale przynajmniej coś tam oszczędzam!