Wybrałyśmy się dziś na spacer z największą jak dotychczas psią przyjaciółką! Jak 30cm wzrostu dogadało się z 70cm? :)
Dzień był piękny! W Warszawie świeciło słonko i nie było tak zimno, jak by się mogło wydawać. Nocne przymrozki sprawiły, że na trawie leżał szron, co tylko dodawało uroku parkom i trawnikom. Miałyśmy wybrać się na samotną, kilku kilometrową wycieczkę za miasto, ale odezwała się do nas Martyna ze swoją 8miesięczną dobermanką - Huayrą. Jeśli myślicie, że nie miałam obaw przed spotkaniem z 70cm szczeniakiem pełnym energii, jesteście w dużym błędzie! :) Na szczęście przegadałam z Martyną temat i rozplanowałyśmy zapoznanie psiaków. Punkt 11:00 spotkałyśmy się na warszawskich Fortach Bema.
Kółko spaceru na smyczach, garści smaków i 'przesiąkanie' zapachem pozwoliło dziewczynom przyzwyczaić się do swojej obecności. Po rundce wokół parku poszłyśmy na polanę, gdzie dziewczyny mogły dać upust radości i wspólnie radośnie patatajać. Fibi hasała bez smyczy do końca spaceru i perfekcyjnie się odwoływała (niech żyje pasztet!).
Mimo różnic w wielkości psy idealnie się czytały - Huayra zachęcała Fibsa do zabawy, ale nie była nachalna i nie naskakiwała na nią jak na worek... ziemniaków. Fibi natomiast powoli przekonuje się, że z psami można się bawić, a nie tylko za nimi biegać. :)
Kolejne zaskoczenia dnia - Potejto bawiło się piłką na dworze! Co więcej, Potejto bawiło się cudzą piłką na dworze! Jeszcze więcej? Potejto aportowało moje rzuty na odległość 25m! Tak, tak, dokładnie ten Potejt, który rok temu nie bawił się zabawkami nawet w domu, nie mówiąc o skupianiu uwagi na dworze, bieganiu bez smyczy, a już w ogóle o aportowaniu! Dumnam z piesa! Chyba nie dociera do mnie jak dużo wypracowałyśmy... Albo jeszcze w to nie wierzę? Niech mnie ktoś uszczypnie! :)
Mamy też za sobą pierwsze zabawy frisbiaczami w zupełnie nowym miejscu. Tu też miło mi stwierdzić, że Fibi cieszy się z patatajania z deklem na tyle, by robić to w nowym miejscu na świeżym powietrzu. Dobry znak - idziemy dalej! Może kiedyś załapie o co chodzi w tym całym frisbowaniu... :)
Teraz Fibi smacznie chrapie i odsypia 3 godziny pląsów... A Was zapraszam do obejrzenia filmu z dzisiejszej wyprawy! :)