czwartek, 31 sierpnia 2017

4 rzeczy, które możesz poprawić na swoim blogu już teraz | część 1

Gdybym chciała pisać dla siebie, pisałabym na kartkach papieru i chowała je do szuflady. Ale mam bloga. Miejsce w sieci, do którego oprócz mnie samej, dostęp mają też inni. I mimo że blog sam w sobie ma służyć przede wszystkim mnie - autorowi, by gromadzić moje zapiski, notatki oraz przemyślenia, to ja, jak i wielu z was chciałoby mieć swoje grono odbiorców.

Ale jak "działa" odbiorca? 
Ano dowiaduje się gdzieś o istnieniu mojego bloga - może widział gdzieś link do mojego posta, może trafił tu przez polecenie od znajomego, może widział sponsorowaną reklamę albo natknął się na fanpage na Facebooku. A może zupełnie przypadkiem, a może przez odnośnik z posta na innym blogu? Tak czy siak trafił tu, zaakceptował zaproszenie do obejrzenia mojego miejsca w Internecie. Tym samym zaczyna się walka, by mój gość został na dłużej, by przeczytał, skomentował, a potem wrócił.

#1 Na początek ZMIEŃ PERSPEKTYWĘ
Zauważ, że możesz czytać tego posta jako autor bloga, który chce zmienić coś na swojej witrynie, ale... także jako odbiorca. Prowadząc swojego bloga nie przestajesz przecież czytać innych, dlatego zapoznając się z treścią poniżej zmień czasem perspektywę i pomyśl o przedstawionych aspektach jako gość, a nie gospodarz - serio!

To bardzo przydatna cecha - spojrzeć na swojego bloga oczami czytelnika. Pomaga mi to dostrzec elementy, których ja jako autor nie dostrzegam. Ale ta sztuka jest jednocześnie bardzo, bardzo trudna.

Wiecie, siedząc nad postem, nad szablonem, wałkując kolejne linijki tekstu, robiąc kolejną grafikę, spędzając nad tym wszystkim po parę godzin, człowiek się... przyzwyczaja. Inaczej postrzega się rzecz znajomą, a inaczej rzecz nową.



To bardzo trudne. Zamknąć oczy, zresetować się, udawać, że jeszcze Cię tu nie było, że widzisz to po raz pierwszy i wywiera to na Tobie to najważniejsze, pierwsze wrażenie. Ale trzeba się troszkę do tego zmusić. Może wchodząc jako gość na swojego bloga dostrzeżesz, że na pierwszy rzut oka jest tam za dużo chaosu, a może że jakieś elementy w sposób szczególny wyróżniają się, a nie powinny. Być może przekonasz się, że trudno dotrzeć do starszych postów, bo brakuje sensownego menu lub archiwum. Albo są dwa, i nie wiadomo jak z nich korzystać. Może zabraknie Ci zakładki z kontaktem, zakładki z opisem co to za blog. Może wręcz przeciwnie, czegoś będzie za dużo. Może kiepsko będzie Ci się czytać swoje własne posty, bo będą za długie, zbyt nudne, mimo że dla Ciebie, jako autora, ta ściana tekstu jest bardzo emocjonująca.

Ty, jako autor, wiesz gdzie co jest. Ale Twój czytelnik poznaje stronę od nowa. Gdzie ląduje jego wzrok, kiedy wejdzie na stronę? Na posta? Na nagłówek? A może jakaś przypadkowa belka albo tekst wyjący czerwienią? Co skupia jego uwagę? Co kliknie jako pierwsze?


#2 NAZWA I TYTUŁY
Paradoksalnie, często pierwszą rzeczą, z jaką spotyka się Twój odbiorca, jest nie tekst, nie szablon, a... nazwa. Zdarzyło Wam się kliknąć w jakiś link dlatego, że nazwa strony była przyciągająca? Zdarzyło Wam się widywać aplikacje z jakąś wymyślą, "catchy" nazwą? Albo obiekty gastronomiczne, wiecie, restauracja Bułka z Masłem, serwujące teksańskie żarcie lokal s'poco loco (poco - trochę, loco - szalony), foodtruck Carmnik?

Kreatywne nazwy wywołują uśmiech na ustach, nie są oklepanymi formułkami, przyciągają pomysłowością, a jednocześnie są oryginalne i łatwo zapadają w pamięć.

Do tego ma się wrażenie, że ta nazwa jest na swój sposób "osobista", że oddaje klimat i tematykę danego miejsca, że nie musisz do końca wiedzieć co to za miejsce, ale już wiesz czy jest prowadzone z poczuciem humoru, czy profesjonalnie, czy na luzie, czego dotyczy - np. włoskiego żarcia, albo francuskiej mody lat 60., no, albo to blog o trzech psach z Sosnowca. Ciekawe, jaką nazwę można by wymyślić dla trzech psów z Sosnowca. Chyba kierowałabym się w stronę tego trójgłowego pieska z Hadesu, jak mu tam... Cerber? Ciekawe jak brzmi w innych językach?

Poradników w Internetach jest całe mnóstwo, wystarczy wklepać w szukajkę odpowiednie hasło. Polecam szukać też pod angielskimi postami, to dodatkowe źródło inspiracji w końcu, a polskich publikacji na jakikolwiek temat będzie z pewnością mniej niż po angielsku. Szukajcie też synonimów, antonimów, różnych określeń ze slangu, frazeologii, mitologii, no wszędzie. Jak ten Cerber na określenie trzech psów. A może okazać się, że te trzy pieski to cziłały. Fluffycerber brzmi jak dobry początek poszukiwań kreatywnej nazwy. :D

CIERPLIWOŚCI!

Pamiętajcie, że takie nazwy można wymyślać tygodniami. Można siedzieć, męczyć się, szukać pomysłów i inspiracji... a można też usiąść na kiblu i samo do głowy wpadnie (no też się zdarza). Ważne, żebyście z tej nazwy byli dumni i żebyście nie znienawidzili jej po miesiącu. I tak serio - nie martw się. Przed Tobą setki słabych nazw, które wymyślisz na siłę, by odkryć tą jedną perełkę.


Z tytułami jest podobnie. Po raz dziesiąty widzisz link do posta "Spacer z..." i rzygasz już tym określeniem. A gdyby spacer określić mianem szaleństwa? Pląsów? Socjalizacji? A może coś zupełnie innego? Dawno temu naszą relację z zawodów nazwałam "Wykryto śladowe ilości mózgu [DOG GAMES + spacer];) Tytuł posta musi zachęcać - wzbudzać jakieś emocje. Może to być radość, może zaciekawienie, a może klasyczne poirytowanie wywołane kontrowersyjnym "BARF? Nie dziękuję." gdzie na pierwszy rzut oka wydaje Ci się, że przeczytasz jeden wielki hejt na BARFa, a tymczasem to zamierzony brak przecinka. Ale kliknąłeś? Kliknąłeś. Ja też, kurcze.

Hej, wiadomo, niektórych nazw nie da się lub nie warto ujmować w jakiś zawiły sposób. Na przykład tytuł tego posta mógłby brzmieć dość prowokująco, chociażby "dlaczego nikt Cię nie czyta", ale... Ten, który jest, nadaje mu zupełnie inny charakter. Z zupełnie innym nastawieniem wszedłbyś tu, gdybyś klikał w obecny, dość "informacyjny" tytuł, a inaczej gdybyś kliknął w "TOP 3 moich ulubionych faili na blogach". 


#3 POKAŻ SIĘ
To wcale nie jest tak, że jak będzie fajny content (no, że zawartość), to czytelnicy przyjdą sami. Pewnie trochę tak, ale moim zdaniem fajny content ludzi zatrzymuje, a nie przyciąga. A początki jak zawsze bywają trudne, i trzeba sobie tych czytelników zdobyć. Choćby po to, by mogli udostępniać Twoje posty innym.

Jeśli chcesz coś dostać, musisz dać coś w zamian. Pozytywnym zabiegiem jest na przykład komentowanie innych blogów, tak by pozostać w zaprzyjaźnionych stosunkach. Pokazać się, by ludzie widzieli, że też czytasz, że wchodzisz w interakcję z nimi, a nie tylko wypluwasz posty na swojego bloga i oczekujesz szerokiego grona odbiorców. Pamiętajmy jednak, że nie chodzi nam o chamską reklamę "super post zapraszam do mnie".

Konstruktywny komentarz w dyskusji na temat zadany w poście to Twoja wizytówka. To oczywiste, że udzielając się w sieci budujesz swój wizerunek. Ale można ten zabieg wykorzystać właśnie do zdobycia odbiorców. Komentuj, wypowiadaj się, dyskutuj, pokaż swój poziom, a ludzie sami się Tobą zainteresują.

Przemyśl też udzielanie się w innych social mediach niż Twoja platforma blogowa. Wyjdź poza światek blogerski, zainteresuj się społecznością Facebooka, Instagrama, Twittera. Rezygnując z którejś z tych platform, rezygnujesz z pewnej części Internetu, która mogłaby posłużyć Ci do promocji i zdobycia czytelników. I choć osobiście posiadam bloga oraz fanpage jako jego uzupełnienie, to coraz częściej próbuję zrozumieć Instagrama i YouTube - z całkiem sensownym skutkiem, bo niebawem mam nadzieję pojawić się na obu kanałach. Przez zupełny przypadek mogą tam trafić nowi czytelnicy, którzy po nitce do kłębka dotrą na bloga. Zastanów się, ile razy wchodziłeś na fanpage na Facebooku i okazywało się, że "o! ten piesek ma bloga"?

Mimo, że to blog jest przystankiem końcowym dla Twojego odbiorcy (a przynajmniej bardzo chcemy, żeby tak było), to nie jest powiedziane, że koniecznie musi on dotrzeć od razu na bloga - może dowiedzieć się o nim z różnych źródeł. Twoim zadaniem jest zadbać o te źródła tak, by potencjalny czytelnik popłynął dalej z nurtem. :)


#4 DOBRE ZDJĘCIA
Spójrzmy prawdzie w oczy! Możecie się zapierać, że treść jest ważniejsza od formy wizualnej i zdjęć. Zgadzam się. Ale źle czyta się ścianę tekstu, jeśli tę samą treść można przeczytać z miłymi dla oka przerywnikami, które dają odpocząć mózgowi od przetwarzania kolejnych linijek tekstu.

Hurr durr ładne zdjęcia to tylko z lustrzanką a ja nie mam lustrzanki hurdur!! powiecie. No też nieprawda, bo dobre zdjęcia można zrobić i gorszym jakościowo sprzętem. Paradoksalnie, zdjęcia "momentów", zdjęcia "tu i teraz", zdjęcia do publikacji na fanpejdżu czy prywatnym profilu, ze spacerów, zawodów, z codziennych chwil po prostu - robię kamerą sportową. Powiecie - hurrdurr ale to też kosztuje. No tak, ale i tak ma jakość tostera. Odpowiednia obróbka, dopasowanie kolorów, ciekawie przedstawiony temat - takie rzeczy robią robotę. Nie zawsze jest to techniczna ilość megapikseli, naprawdę.

UWAGA, ROBI SIĘ POWAŻNIE

Nie będę, bo nie chcę mówić jak obrobić zdjęcie. Po pierwsze, zeszłoby mi na to kolejne X postów, po drugie - no nie do końca jest tak, że jest na to jeden przepis. Ale powiem co innego.

Zanim wrzucisz zdjęcie do sieci, masz do przemyślenia całe mnóstwo bardzo istotnych czynników.

Bo nie wystarczy zdjęcia pstryknąć, bo "może to jakoś będzie", bo jest pies, niech siądzie na tle tych krzaków jak zwykle. Rzadko kiedy przypadkowo uda się uzyskać dobry efekt, i to w jakiejkolwiek dziedzinie, czy to fotografia, blogowanie, czy szydełkowanie. Po rzeczach zaplanowanych widać, że są zaplanowane. Zaplanowane, wykonane świadomie, a nie przez przypadek. To ich bardzo potężna zaleta, której nie widać gołym okiem, ale którą się odczuwa. Odczuwa się też warsztat, jaki stoi za danym wykonaniem, świadome dokonywanie zabiegów, które składają się na robiącą wrażenie całość. 

Weźmy na przykład fotografię, nawiązując do zasady przyświecającej temu akapitowi. Po niektórych zdjęciach po prostu "jakoś tak" widać, że są dobre. Stoi za tym mnóstwo rzeczy, chociażby świadomy dobór modela do tła, świadome uporządkowanie tła tak, by nic nie odciągało wzroku odbiorcy, świadoma kompozycja, która również ma wpływ na odbiór, świadomy dobór kolorów, tak by były przyjemne w odbiorze. Wszystko to poparte jest świadomym wyborem, za którym stoi warsztat - zdobywanie wiedzy i jej wykorzystanie w celowych zabiegach. Widzicie już?


W zasadzie mogłabym spłycić wszystko do krótkiej listy. Zatem swoje zdjęcia możesz poprawić dbając o to, by:
- kolorystyka była spójna, nie odskakiwała zanadto od reszty zdjęć;
- miały spójny charakter, były Twoją wizytówką (tak, to trochę "miej swój własny styl");
- model i reszta zdjęcia były całością, nie tylko ze sobą współgrały, ale jakoś były razem związane;
- tło było pozbawione "śmieci", nie tylko dosłownie! Tło nie powinno rozpraszać uwagi;
- zdjęcia w poście nie kłóciły się z jego tematyką, a były jego dopełnieniem! Spójrz na zdjęcia w tym poście. Fajne portrety. Ale jaki mają związek z blogowaniem? ;)

I wiele, wiele innych, które sam odkryjesz, gdy zaczniesz...
Bla, bla, bla

Róbcie rzeczy z głową. Postarajcie się zrobić coś świadomie i z szacunkiem do czynności, którą wykonujecie. Choćby to była jajecznica. Znajdźcie przepis na taką z pomidorami, zamiast tkwić w tradycyjnym rozwiązaniu. Ułóżcie ją obok posmarowanego masłem świeżego chleba. Dodajcie do tego szklankę zimnego soku pomarańczowego. Albo domową lemoniadę z kostką lodu i listkiem mięty. Zróbcie coś ponad to, co już znacie, szukajcie nowych rozwiązań i świadomie ulepszajcie to, co już znacie. Za tym przyjdą efekty.